Polityczna gra w sieci
Wałęsa przyznaje żartobliwie, że żonę zamienił na Internet, a Kwaśniewski aktywnie prezentuje w sieci swoją działalność naukową. Specjaliści twierdzą, że Internet stanie się wkrótce głównym narzędziem w marketingu politycznym.
Symboliczną datą, kiedy to zaczęła funkcjonować sieć Internetu w Polsce, jest 17 sierpnia 1991 roku. Nastąpiła wówczas wymiana informacji, przy użyciu protokołu IP pomiędzy Wydziałem Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego a Centrum Komputerowym Uniwersytetu w Kopenhadze. Całkowity dostęp do usług w globalnej sieci komputerowej otrzymaliśmy 20 grudnia 1991 roku. Dwa lata później uruchomiono pierwszy polski serwer WWW, a w 1995 roku powstała pierwsza strona internetowa.
Dzisiaj znakomita większość ludzi nie wyobraża sobie życia bez Internetu, który stał się najszybszym źródłem informacji i błyskawicznym sposobem komunikacji. Do grona jego gorących zwolenników należą między innymi Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, byli prezydenci Polski. Wałęsa, który mówi o sobie, że jest człowiekiem starej daty, dopiero kilka lat temu zaczął samodzielnie korzystać z komputera i Internetu. Zadecydował o tym przypadek. Stało się to podczas jednej z podróży byłego prezydenta do Japonii. Z nudów zaczął bawić się ,,małym komputerkiem", który dostał z biura i tak już zostało do dziś. Praca z komputerem zajmuje mu tyle czasu, że – jak sam przyznaje – zamienił żonę na Internet.
Sieć internetowa nie ma też tajemnic dla Aleksandra Kwaśniewskiego. Na swojej stronie systematycznie zamieszcza informacje związane ze swoją działalnością naukową oraz z fundacją Amicus Europae. Były prezydent jest także gorącym zwolennikiem głosowania elektronicznego.
- Politycy mają zwykle jedno z dwóch rygorystycznych podejść do Internetu. Albo omijają go z daleka zlecając prowadzenie profilu na portalach społecznościowych, administrowanie strony i odpowiadanie na maile swoim pracownikom samemu nie angażując się w to. Lub też są na tyle zafascynowani siecią, że rozumieją potrzebę atrakcyjnego przedstawienia siebie w Internecie i dbają o wiele szczegółów. Przykładem może być właśnie Lech Wałęsa, który sam robi zdjęcia i umieszcza je na mikroblogu" - mówi Mateusz Ostachowski z agencji Kompan.pl.
Działalność polityków ,,na emeryturze" znacznie różni się od działalności tych aktywnych politycznie, dla których 9 października, czyli najbliższe wybory parlamentarne to finał działań. Ale specjaliści zdecydowanie twierdzą, że to właśnie Internet stanie się niebawem głównym narzędziem w marketingu politycznym. – Daleko nam jeszcze do kampanii internetowych na miarę tych odbywających się w USA. To nie tylko różnica w etapie rozwoju społeczeństwa, ale również pewnej świadomości internetowej i przyzwyczajeń nas - zwykłych wyborców. Patrząc jednak na byłych prezydentów, ale również na młodych polityków, dla których Internet jest czymś oczywistym, takich jak Rafał Trzaskowski, który dzięki kampanii w sieci w dużej mierze zdobył mandat europosła można przewidywać, że Internet wkrótce stanie się głównym narzędziem w marketingu politycznym - mówi Mateusz Ostachowski.- Mimo że Trybunał Konstytucyjny podważył przepisy o zakazie spotów wyborczych, politycy dojdą do wniosku, że zamiast siermiężnych billboardów lepiej rozpocząć sprytną grę z internetowym wyborcą - dodaje.