Kto kogo straszy i dlaczego?
Włocławski radny ujawnia, że radny sejmiku, podczas rozmowy telefonicznej groził mu i obrażał. To miała być kolejna próba zastraszenia opozycji, która w dalszym ciągu zamierza zadawać niewygodne dla władzy pytania.
Zaczęło się trzy tygodnie temu, kiedy radni klubu PO fotografowali dokumentację unijną, dotyczącą oświetlenia i poruszyli kwestię dotyczącą dofinansowania przez ratusz studiów Jacka Kuźniewicza, zastępcy prezydenta miasta. Kiedy analizowaliśmy dokumentację dotyczącą miejskich inwestycji, prezydent Kuźniewicz obdzwonił kogo się dało, aby powstrzymać moje działania. Potem zapytałem, kiedy pojawią się nowe, obiecywane miejsca pracy s strefie ekonomicznej. Odpowiedzi nie mam do dzisiaj – mówi Sławomir Bieńkowski.
W minioną środę do radnego zadzwonił Stanisław Pawlak, radny sejmiku. Powiedział, że pożałuję tego, że krytykuję prezydenta, nie mam do tego prawa, bo wtedy kiedy „oni” rządzili, to ja byłem dzieckiem. On nie pozwoli na to i użyje swoich wszelkich wpływów, żebym w godzinach pracy nie robił zdjęć w Urzędzie Miasta – relacjonował przebieg rozmowy Bieńkowski. To nie jest zgodne z prawdą, bo zdjęcia robiłem w swoim prywatnym czasie. Poczułem się zastraszony, zrobiłem notatkę służbową, którą przekazałem zwierzchnikowi.
Radni stwierdzili także, że są zaskoczeni przebiegiem obrad RM. Jako opozycja mamy prawo zadawać pytania prezydentowi, nawet jeżeli są niewygodne. A skutek jest taki, że głos zabierają radni klubu SLD, przede wszystkim Krzysztof Kukucki i Maciej Jarzembowski i robią zasłonę dymną zaciemniając lub dezawuując sens naszych pytań – twierdzi Marek Stelmasik. Naszym obowiązkiem jest bycie wnikliwym, my chcemy wiedzieć, co dzieje się z z tak ciężko zdobywanymi pieniędzmi publicznymi.