J.Kuźniewicz: bardzo cenię sobie glosy konstruktywne
Jak rozwija się miasto na przestrzeni ostatnich lat, jakich inwestycji możemy oczekiwać w najbliższym czasie i czemu fala krytyki pojawiająca się na forach internetowych może poważnie zaszkodzić miastu – między innymi na te tematy rozmawiamy z Jackiem Kuźniewiczem, I zastępcą prezydenta miasta do spraw rozwoju.
Redakcja: Nie powinno się zadawać pytań zaczynających się od „czy”, ale w tym wypadku jest to uzasadnione. Czy miasto rozwija się w dobrym kierunku?
Jacek Kuźniewicz: Z punktu widzenia prezydenta, to myślę, że w dobrym. Wystarczy przypomnieć sobie, jak wyglądało miasto w 2005 czy 2006 roku. Mamy dość istotny postęp w sferach, które leżą w zakresie władz miasta. Wybudowaliśmy kilka nowych dróg, podjęliśmy ogromny wysiłek inwestycyjny, który ma poprawić wizerunek miasta czyli remont krajowego odcinka „jedynki”. To pozytywne zmiany, które są zauważalne w szerszej skali, chociażby przez potencjalnych inwestorów. Bo jeśli ktoś miały tu przyjechać i urwać sobie koło w samochodzie, a następnego dnia samorządowcy mieliby namawiać do inwestowania, to byłoby to zadanie niewykonalne. Zatem z punktu widzenia infrastruktury publicznej i zadań publicznych miasto rozwija się we właściwy sposób.
Oczywiście nie jesteśmy „Zieloną Wyspą” ani w województwie, ani w Polsce. Teoria „Zielonej Wyspy” głoszona przez Platformę Obywatelską zawaliła się jak domek z kart. Wiemy, jak wygląda sytuacja makroekonomiczna w Polsce, a ta nie jest sprzyjająca, a województwo jest w szarym ogonie regionów pod względem wskaźników rozwojowych.
My jako miasto musimy nadrabiać ogromne zaległości, które powstały w latach poprzednich, kiedy to inne miasta korzystały z różnego rodzaju środków wsparcia, a my nie umieliśmy czy nie chcieliśmy tego zrobić. Teraz to jest kwestia drugorzędna, najważniejsze, aby ten dystans wyrównać.
Pytanie pojawiło się nieprzypadkowo, ponieważ opozycja podkreśla, że zrealizowane inwestycje nie wpływają na spadek bezrobocia i nie przynoszą wpływów do budżetu miasta.
J.K.: Problem opozycji polega na tym, że ciągle powtarza: „wszystko jest be”. Jakoś nie pamiętam, żeby opozycja przedstawiła swój pomysł na miasto, nie słyszałem super recept na Włocławek. Parę tygodni temu, tak na własny użytek, analizowałem plany wyborcze kandydatów na prezydentów w ostatnich wyborach samorządowych. Lektura nie napawa optymizmem. Jeden z nich oparł swój program głównie o środki budżetu miasta. Podejrzewam, że na realizację tych księżycowych pomysłów nie wystarczyłoby nawet 10 takich budżetów.
My jesteśmy zobligowani, i tak postrzegamy swoją rolę, aby tworzyć warunki do rozwoju gospodarczego miasta. A takim warunkiem jest przede wszystkim poprawa infrastruktury. I robimy to konsekwentnie. Miasto, samorząd czy prezydent nie jest od budowania zakładów pracy, od tego są przedsiębiorcy prywatni. Ale żeby utworzyć zakład, trzeba mieć teren, plan zagospodarowania przestrzennego, możliwość dojazdu, podłączenia się do kanalizacji, ścieków itd. W dalszej perspektywie dzieci przedsiębiorcy i pracowników muszą posłać dzieci do szkół. Dzieci z kolei powinny mieć miejsca do trenowania, rozwijania pasji, do rozrywki. My takie warunki wszelkiego rozwoju tworzymy. A w gestii prywatnych inwestorów jest tworzenie miejsc pracy i własnych biznesów. Czasy, kiedy funkcjonował system nakazowo-rozdzielczy, kiedy to państwo decydowało o wszystkim, skończyły się 20 lat temu. Zdaje się, że część radnych i to o dziwo z PO zapomniała o tym, że mamy wolny rynek. Te ataki na prezydenta w kwestii bezrobocia są próbą odwrócenia uwagi przez miejscową Platformę Obywatelską od nieudolności rządu PO-PSL w walce z bezrobociem. To rząd odebrał ogromne środki na walkę z bezrobociem!
Ja też przeglądałam programy wyborcze. Trzeba przyznać, że udało się panu zrealizować zdecydowaną większość planów. Przekornie zapytam o te, które pozostały tylko „na papierze”. Na przykład aquapark...
J.K.: Programy wyborcze mają to do siebie, że są pewną wizją tego, co chciałoby się osiągnąć. Nie zawsze natomiast są możliwości w sensie formalnym czy finansowym, aby je zrealizować. Trzeba wybierać te priorytetowe, selekcjonować je i wybierać te, które są najcenniejsze z punktu widzenia miasta.
Wszyscy pamiętamy, jaka była historia z aquaparkiem. Proponowaliśmy konkretne rozwiązania. Wydalibyśmy trochę więcej pieniędzy niż na budowę basenu na Słodowie, ale za to przez 5-10 lat nie płacilibyśmy nawet złotówki za utrzymanie obiektu. Ale ówczesna Rada Miasta wyrzuciła projekt do kosza działając w myśl zasady „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. Dziś czytam na forach internetowych, że nowy basen to sadzawka. Wybudowaliśmy obiekt, na który było nas stać.
Jeśli natomiast chodzi o Internet... Szerokopasmowy dostęp do Internetu to mit, przywoływany co jakiś czas przez niektóre osoby. Nie ma czegoś takiego jak bezpłatny dostęp do Internetu – ktoś musi za to zapłacić. My poszukaliśmy takiej możliwości realizacji zadania, która nie uszczupla budżetu miasta. Porozumieliśmy się z Satfilmem, który udostępnił sieć w miejscach publicznych i teraz siedząc na bulwarach czy Zielonym Rynku możemy korzystać z sieci. Płaci za to Satfilm, w ramach autopromocji. Gdyby musiałby za to płacić Urząd Miasta, koszty ponieśliby podatnicy, czyli my wszyscy. Jeśli miasto będzie bogatsze, na pewno warto wrócić do rozmów o usługach z wyższej półki.
Jakich zmian w najbliższym czasie mogą spodziewać się włocławianie?
J.K.: Konsekwentnie, od 2007 roku, realizujemy przyjęty program inwestycyjny. Podjęliśmy go z ogromnym trudem i zaangażowaniu ogromnych środków finansowych własnych i zewnętrznych. To nie był program obliczony na 4 lata, tylko na dłuższy czas, w oparciu o budżet unijny, czyli lata 2007-2013. Dziś wiemy, że niektóre plany zostaną zakończone w roku 2014.
Będziemy kontynuować inwestycje rozpoczęte w latach poprzednich, chociażby przebudowę DK nr 1czy ulicy Kapitulnej. „Jedynka” jest niewątpliwie najważniejszą inwestycją między innymi pod względem finansowym. Mam nadzieję, że w tej kwestii nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa, ponieważ przygotowujemy do przebudowy tak zwany IV etap. Obecnie prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Transportu o zapewnieniu finansowania. Gruntownie zostanie przebudowany Teatr Impresaryjny. Chciałbym bardzo i liczę na to, że uda się wynegocjować z Ministerstwem Rozwoju Regionalnego pieniądze z funduszy norweskich na odnowienie przepięknego Parku Sienkiewicza, który idealnie uzupełniałby procesy rewitalizacyjne. Chciałbym także, aby obok basenu na Słodowie powstał amfiteatr. Spotykam się z zarzutami, że zniszczyliśmy amfiteatr w parku, a wystarczyło go wyremontować. To niezupełnie tak. Obiekt nie miał w ówczesnym kształcie racji bytu i to w tym miejscu.. Tam nie było żadnego zaplecza do parkowania, artystycznego, garderób, do budowy sceny. Dziś aby pobudować obiekt musimy zadbać przede wszystkim o miejsca parkingowe, a w tamtej lokalizacji nie było takich możliwości.
Amfiteatr na pewno by ucieszył większość włocławian. Ale inny obiekt, który jest obecnie modernizowany, wzbudza wiele kontrowersji. Mam na myśli stadion OSIR. Pojawiły się plotki, że PZPN zmienia przepisy i stadion nie będzie spełniał wymogów II ligi.
J.K.: Co jakiś czas pojawiają się – tak jak pani powiedziała – plotki o tym, że prezes PZPN coś zmienia. My na ten temat nic nie wiemy, mamy nadzór autorski projektanta, który tak zaplanował obiekt, aby spełniał wszelkie wymogi. Zdaję sobie sprawę, że przebudowa wzbudza kontrowersje, ale jest ta druga strona. Jak miał się zachować prezydent miasta, kiedy kluby sportowe nie mają możliwości odbywania treningów czy zawodów? To, co zostało wykonane w 2006 roku, między innymi postawienie tych czterech masztów oświetleniowych, było kolosalnym błędem, ponieważ zniszczyło możliwości rozwojowe i przebudowy stadionu. Te lampy, nad którymi niektórzy koleżanki i koledzy z opozycji wylewają krokodyle łzy, nie były cudem techniki. Dokonaliśmy obliczeń, z których wynika, że były odpalane zaledwie 26 razy, a co miesiąc musieliśmy płacić 7 tysięcy złotych za gotowość. Należy do tego dodać koszty włączenia oświetlenia. Podjęliśmy więc decyzję, aby na stadionie połączyć dwie funkcje: piłkarską i lekkoatletyczną. Mam nadzieję, że uzyskamy obiekt o bardzo przyzwoitym standardzie, który będzie wyróżniał Włocławek i będzie bazą dla włocławskich sportowców.
Wspomniał pan, że często przegląda pan fora internetowe, gdzie zamieszczane są między innymi opinie na temat Włocławka, władz miasta, inwestycji. Przeważają te krytyczne...
J.K.: Opinie są różne. Ci, którzy uznają, że jest OK, to uważają, że tak po prostu powinno być i głosu nie zabierają. Ci, którym coś się nie podoba, dają upust swoim żalom w Internecie. Boleję nad tym, że 99% osób kryje się za fikuśnymi nickami, pseudonimami i wypisuje różne rzeczy, dalekie od rzeczywistości. Po takiej pobieżnej lekturze można stwierdzić, że włocławianie nie lubią swojego miasta uznając je za jakąś czarną dziurę. To przykre, bo wpisów nie czytają tylko mieszkańcy Włocławka, ale także agencje zajmujące się wyszukiwaniem miejsc do inwestowania. Kiedyś przypadkowo spotkałem się z jednym z potencjalnych inwestorów w mieście. Jakież było moje zdziwienie, kiedy podczas kolejnego spotkania, wyjął segregator i pokazał mi wydruki z Internetu, artykuły, jakie ukazywały się w „Piśmie włocławskim” opisujące pewne nieprawdziwe historie. Padło pytanie: Do czego chce mnie pan namawiać. Jeśli osoby uczestniczące w życiu publicznym i zamieszczające tak krytyczne uwagi nie szanują lokalnych firm, to czy mnie uszanują? Rozmowa zakończyła się jedynie wymianą wizytówek.
My nie piętnujemy krytyki, bo nie można uprawiać propagandy sukcesu, że wszystko jest fajnie. Ale krytykujmy to, co rzeczywiście naszym zdaniem jest złe, co można zrobić lepiej. Przecież nikt z nas nie ma patentu na mądrość. Jeśli będziemy dyskutować, wymieniać się spostrzeżeniami, to miasto może tylko zyskać. Ślepa krytyka, do tego nie doprowadzi, bo czasem nawet trudno jest dyskutować z osobami anonimowymi. Ja osobiście, jeśli cokolwiek publikuję, robię to podpisując się nazwiskiem. Bardzo sobie cenię głosy konstruktywne.
Włocławek za dziesięć lat widziany z perspektywy Jacka Kuźniewicza.
J.K.: Będzie miastem około 113-115-tysięcznym. Będziemy mogli, co jest moim marzeniem, w pełni korzystać z tego, co nam daje natura i położenie czyli z walorów Wisły. Bardzo mocno postawiliśmy na odwrócenie miasta w kierunku Wisły. To będą piękne przystanie, bulwary i zmodernizowana w części Starówka.
Dziękuję za rozmowę.