Wiadomo, że sprzedawca/handlarz chce zarobić jak najwięcej – często kosztem nas i naszego bezpieczeństwa. Nie można generalizować i nazywać każdego handlarza czy właściciela komisu oszustem, niestety po zapoznaniu się z poniższą listą najczęstszych grzeszków samemu można ocenić ile dane auto i to co mówi na jego temat sprzedawca jest warte.
Przebieg auta – temat rzeka
Kupując sprowadzone auto od handlarza lub z komisu, czy też od kogoś innego, można z dużą dozą pewności uznać, że przebieg takiego pojazdu został cofnięty. Koszt ustawienia dowolnego przebiegu w 95% aut nie przekracza przedziału między 100 a 200 zł. Prywatni importerzy, handlarze czy komisy najczęściej specjalizują się w wybranych markach, a co za tym idzie jest niemal pewne, że posiadają sprzęt diagnostyczny, którym zmiany licznika mogą dokonać. Cała operacja trwa od kilku do kilkunastu minut. Zmianę przebiegu pojazdu udowodnić można tylko i wyłącznie wtedy gdy uda się skontaktować z poprzednim właścicielem pojazdu, lub gdy auto było do samego końca serwisowane w ASO. Wniosek? 10 letni diesel z przebiegiem 150-180tyś od początku powinien być podejrzany, tak samo jak 5 letnie auto z silnikiem benzynowym i 25tys. km przebiegu.
Odpicowany złom, czyli "igła"
Czysty i wypolerowany lakier oraz zadbane i pachnące wnętrze mogą sprawić, że nawet stary „trup” zyska blasku i odmłodnieje w naszych oczach. Podczas oględzin należy zwrócić uwagę na zużywające się elementy wnętrza (kierownica, mieszki skrzyni biegów oraz hamulca ręcznego). Elementy te często są wymieniane na zupełnie nowe co powinno być jasnym sygnałem, że auto może mieć spory przebieg. Jeśli auto posiada wg. specyfikacji poduszki powietrzne to warto przyjrzeć się kierownicy i desce rozdzielczej - czy w szczelinach nie znajduje się biały proszek (azydek sodu - stosowany przez producentów, jako czynnik generujący gaz niezbędny do napełnienia airbagu), który mógłby świadczyć o wystrzeleniu poduszek. Proszek ten bardzo trudno usunąć więc takie auta najczęściej są kompleksowo odkurzane oraz prane mają całe wnętrze, a w skrajnych wypadkach wymieniane w całości z innego pojazdu. Warto zajrzeć pod dywaniki i wykładzinę bagażnika w poszukiwaniu wszelkich nieprawidłowości takich jak ślady wilgoci (auto z takimi śladami mogło zostać w przeszłości zalane).
Umowa na „Niemca”
Częstą i dość powszechnie stosowaną metodą sprowadzania samochodów z zachodu jest scenariusz, w którym handlarz, kupując auto od poprzedniego właściciela, nie podpisuje z nim umowy. Dla handlarza jest to znaczne obniżenie kosztów i brak ewentualnej odpowiedzialności za ukryte wady danego pojazdu. Dla kupującego metoda taka wiąże się z ogromnym ryzykiem. Kupując w ten sposób auto praktycznie pozbawiamy się możliwości dochodzenia swoich praw, a jednocześnie istnieje też zagrożenie związane z pochodzeniem takiego pojazdu, gdyż równie dobrze może być on kradziony! Dodatkowo wszelkie rozbieżności w dokumentacji takiego auta mogą nam skutecznie uniemożliwić rejestrację pojazdu.
Drobne usterki
Nienabita klimatyzacja czy gaz do regulacji też powinny dać do myślenia, gdyż nie są to drogie czynności, a ich nie wykonanie może sugerować, że awaria jest o wiele poważniejsza i bardziej kosztowna niż twierdzi sprzedawca. Niezależnie od tłumaczenia czujność kupującego powinna być zawsze na najwyższym poziomie.
„Bezwypadkowy” i wszechobecna szpachla.
Przy kupnie auta zdecydowanie warto zakupić bądź wypożyczyć miernik grubości lakieru – nawet najprostszy. Prawidłowe wskazania grubości powłoki lakierniczej na elementach pomalowanych w fabryce nie powinny z reguły przekraczać 130-140 mikrometrów. Wynik powyżej tej wartości oznacza naprawę, a 400-500 i więcej mikrometrów – szpachlowanie. Niektóre ze sprawdzanych przeze mnie miernikiem elektronicznym pojazdów potrafiły mieć wyniki dochodzące do 2000 mikrometrów lub nawet pokazywać błąd pomiaru!
Niestety nawet jeśli auto sprawdzimy centymetr po centymetrze miernikiem grubości lakieru i wyniki będą zadowalające – i tak musimy uważać. Jeśli auto było mocno rozbite to często wymieniane są całe elementy jego karoserii, co w połączeniu z dobrym lakiernikiem da nam grubość lakieru zbliżoną do fabrycznej i może skutecznie uśpić nasza czujność oraz ukryć historię auta jeśli uznamy, że pomiar powłoki nas satysfakcjonuje. Warto też obejrzeć kilka aut z danego modelu, może się bowiem okazać że przód auta będzie po liftingu a tył jeszcze przed, bądź na odwrót. Takiego stanu rzeczy chyba nie trzeba komentować. Auta szykowane na sprzedaż często naprawiane są w wątpliwy sposób, co kończy się np. wychodzeniem korozji po niedługim czasie a w skrajnych wypadkach nawet odpadaniem lakieru płatami.
Przykład takiego zakupu przedstawia nam internauta Marcin, który był bliski zakupu 5-letniej bezwypadkowej „okazji” z przebiegiem 25tyś km. i przestrzega:

Ostatnio miałem przyjemność doradzać przy zakupie auta, a jako że sam nie znam wszystkich tricków zawsze biorę ze sobą znajomego mechanika z ogromnym stażem, który widział już wszystko co ludzie w naszym kraju wyczyniają z autami byle tylko je sprzedać. Pojechaliśmy obejrzeć więc upatrzoną w internecie okazję nieopodal Włocławka. Lokalizacja dość nietypowa bo to komis pośrodku niczego w Kolonii Bodzanowskiej, ale nie zniechęceni jedziemy zobaczyć cóż za cudo można tam kupić za bezcen jak na ten rocznik i przebieg komentuje internauta Marcin
Link do ogłoszenia -> tutaj, w razie gdyby zniknęło kopia -> tutaj
Podstawowe parametry:
Astra 2007, 1.6 105KM, 25tyś km przebiegu.
Zaprezentowana nam wersja sprzedawcy:
Auto jeździło 3 lata w Niemczech i zostało zakupione przez starsze małżeństwo z Warszawy, które to szczęśliwie jeździło autkiem po Warszawie tylko w niedziele do kościoła, stąd tak mały przebieg. Państwo starsi niestety wyjechali na stałe do USA i tak oto autko na tablicach z Warszawy-Ursynów (WN74…) znalazło się w Kolonii Bodzanowskiej u szczęśliwego pana handlarza. Pan sprzedawca zapewnił, że auto jest bezwypadkowe, bezproblemowe, bez żadnego wkładu, nic tylko „wsiadać i jechać”.
Pan sprzedawca odpalił auto a my zachwyceni jego historią przystąpiliśmy do oględzin. Podczas oglądania auta poddałem w wątpliwość jego przebieg (25tyś/5lat to 5tyś km rocznie - dość nieprawdopodobne) pan sprzedawca z pewnością siebie w głosie zapytał czy chcemy się z nim założyć i że na pewno wspomniany przebieg jest w 100% prawdziwy.
Wynik naszych oględzin:
- nieoryginalny błotnik – po prostu nie pasuje, użyto zamiennika i polakierowano „pod kolor”
- nieoryginalny zderzak, jak wyżej, kupiono tani zamiennik do którego oryginalna atrapa w ogóle nie pasuje i nawet nie spróbowano jakkolwiek ją przytwierdzić (dokręcono ją tylko od góry, od dołu jest luźno)
- wymieniony pas przedni a zatem pewnie i maska
- ślady malowania i pasty polerskiej na słupku od strony pasażera (poważne wątpliwości czy nie jest "nowy")
- wymienione drzwi przód i tył od strony pasażera, nieudolnie szpachlowane i malowane
- podczas polerowania drzwi przednich, lakier na ich środku został przetarty tak, że przebija szpachla
- od strony pasażera wszystkie szczeliny między drzwiami i karoserią nie są równe na całej ich długości
Zaglądamy pod spód:
- wyciągana na ramie podłużnica od strony pasażera (ślady od szczęk ramy na podłużnicy, brak korków w podwoziu)
- koło od strony pasażera cofnięte o ok 3-4cm względem koła od strony kierowcy
Wnioski?
Uszkodzenia przodu i boku pojazdu a także ślady ciągnięcia podłużnicy na ramie świadczą o tym że najprawdopodobniej auto po 3 latach zostało rozbite w Niemczech i trafiło na parking „Totalschaden” (składowiska pojazdów z orzeczoną szkodą całkowitą) skąd zostało odkupione za kilkaset euro i na lawecie ze złomem rozpoczęło podróż do naszego kraju po nowe życie. Auto trochę wyprostowano, trochę wyklepano, wymieniono co było trzeba jak najtańszym kosztem, pomalowano w stodole i tak oto „igła” trafiła na rynek, a że w Warszawie chętny się nie znalazł, owa „igła” przywędrowała aż pod Włocławek.
Auto to nigdy nie powinno więcej trafić na drogi. Na pewno nie jeździ prosto, a los osoby, która w tak zrobionym aucie miała by wypadek byłby zapewne tragiczny w skutkach.
Pan sprzedawca widząc jak oglądamy auto i na co patrzymy zgasił je po kilku minutach bo stwierdził że szkoda mu paliwa (wiedział już doskonale że nie sprzeda), a po spytaniu się go wprost czemu to auto jest tak źle poskładane odpowiedział że on go nie składał i jak nigdy nic poszedł sobie do biura.
Reasumując - jak kupować?
1. Emocje zostawmy w domu, przy kupnie auta musimy myśleć chłodno i oceniać trzeźwo.
2. Zdjęcia w żaden sposób nie oddają stanu faktycznego pojazdu.
3. Dokładnie przyglądajmy się wszystkim szczelinom auta, porównujmy strony auta lub jeśli istnieje możliwość z innym takim samym autem.
4. Sprawdzajmy wszelkie detale:
• daty produkcji wszystkich szyb (powinny być zgodne z rocznikiem pojazdu)
• odległość koła od błotnika (po lewej jak i prawej stronie koła odległość powinna być równa)
• szukajmy śladów odkręcania elementów pod maską (często na śrubach pojawia się rdza)
• oglądajmy uważnie krawędzie drzwi i błotników, dobrze przejechać po nich palcem (poszarpane krawędzie czy nierówności lub ślady szpachli mogą nam dać podpowiedź)
• rozglądajmy się wewnątrz błotników i pod autem za śladami „pyłu” lakierniczego
• przyglądajmy się, w jaki sposób zamykają się wszystkie drzwi (często drzwi nie są idealnie dopasowane i zamykając się podnoszą się do góry lub opadają niżej)
• uważnie sprawdzajmy zużycie elementów wnętrza (dobrze porównywać między innymi autami z innymi przebiegami)
• jeśli auto ma poduszki sprawdzajmy uważnie szczeliny na kierownicy, desce rozdzielczej i we wszystkich trudno dostępnych miejscach w poszukiwaniu białego proszku (świadczy o wybuchu poduszek)
• zaglądajmy pod dywaniki, wykładzinę w bagażniku, szukajmy wilgoci (możliwe zalanie)
• sprawdzajmy wszystkie możliwe przełączniki i funkcjonowanie elektryki
5. Fabryczna grubość powłoki lakierniczej powinna wynosić ok. 130-140 mikrometrów. Sprawdzajmy dokładnie całe auto ale miejmy też na uwadze, że wymienione mogły być całe elementy (błotniki, maska, drzwi etc.)
6. Obejrzyjmy dokładnie silnik, zajrzyjmy pod auto i obejrzyjmy też jego spód czy nie ma wycieków oleju. Jeśli auto miało umyty silnik, ewentualne wycieki będzie jeszcze łatwiej zauważyć.
7. Jeśli mamy możliwość zabierzmy ze sobą zaufanego mechanika z dużym doświadczeniem lub zabierzmy auto do wybranej przez nas autoryzowanej stacji obsługi pojazdów.
8. Im więcej rzeczy rzetelnie sprawdzimy tym mniejsza szansa na to że nasze kolejne auto może okazać się chybioną inwestycją a nawet śmiertelną pułapką.
Powodzenia!
Źródło: artykuł pochodzi od internauty naszego portalu, który był bliski zakupu felernego samochodu