Red: Panie prezydencie, lada moment miał ruszyć IV etap przebudowy drogi krajowej nr 1. Najkorzystniejszą ofertę zaproponowało konsorcjum firm włocławskich wyceniając prace na ponad 10 milionów złotych. Drugi w kolejności oferent (zaproponowana cena to ponad 15 mln zł) złożył odwołanie od wyniku przetargu. Tym samym znacznie oddala się szansa na wyremontowanie tego odcinka w planowanym terminie.
Jacek Kuźniewicz: Szczerze powiedziawszy spodziewałem się takiego postępowania, bo oglądając wyniki przetargu, zdawałem sobie sprawę, że będzie on budził kontrowersje ze względu na cenę zaproponowną przez hipotetycznego zwycięzcę. Sprawa znajduje się obecnie w Krajowej Izbie Odwoławczej przy prezesie Urzędu Zamówień Publicznych, która rozsądzi kto ma rację: czy wykonawca wybrany przez Miejski Zarząd Dróg, czy firma, która się odwołuje. Spokojnie poczekamy na wynik tej procedury. My w tej chwili także analizujemy to odwołanie, choć tak jak powiedziałem, decyzję podejmie KIO. 24 września zapadnie decyzja w tej sprawie, a scenariuszy jest kilka. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że ta przebudowa oddala się w czasie i mało realne jest, aby prace zaczęły się w tym sezonie budowlanym. Zresztą jeśli chodzi o jedynkę, to wiele jeszcze się wydarzy w sensie inwestycyjnym, bo chcemy rozwiązać problem niedostępności dla osób niepełnosprawnych kładek na ulicy Toruńskiej, niestety projektantom zabrakło wyobraźni w tym względzie, kiedy powstawał projekt w 2005 roku. Analizujemy też wnioski mieszkańców bloków przy ul. Toruńskiej w kwestii postawienia dodatkowcych ekranów akustycznych, ale w tej sprawie musimy jeszcze wykonać wiele analiz i wówczas podejmiemy decyzję.
Red: Nie ulega wątpliwości, że remont IV odcinka "jedynki", to oczekiwana i pożądana inwestycja. Ale mieszkańcy równie często podnoszą temat dworca-straszydła, który od dawna nie jest wizytowką miasta. Czy są szanse na to, by obiekt przejął - a tym samym wyremontował - marszałek województwa?
J. K.: Są. I to bardzo duże. Jakiś czas temu, razem z prezydentem podjęliśmy taką trochę zakulisową akcję bez obecności mediów i zgłosiliśmy tę kwestię marszałkowi. Parę lat temu funkcjonował tu także dworzec PKS. Mówię świadomie, że parę lat temu, bo dziś jest już w zupełnie innej formie własicielskiej. Dworzec stanowi obsługę przewozów regionalnych. Obecnie funkcje stricte miejskie nie są tam realizowane. Jego główna funkcja to funkcja komunikacyjna o charakterze regionalnym , a to jest zadanie marszałka województwa. Stąd też doszliśmy do wniosku, że to marszałek powinien przejąć od PKP obiekt i dokonać stosownej rewitalizacji. Początkowo spotkaliśmy się ze sporym oporem, ale podczas jednego ze spotkań udało się przekonać marszałka przytoczonymi wcześniej argumentami. Oczywiście nie uchylamy się od współpracy, chcielibyśmy razem z Piotrem Całbeckim ten teren zagospodarować - mam na myśli działki, które są naszą własnością, a marszałek przejąłby część terenu w dyspozycji PKP. Co ważne PKP także wyraziło chęć udziału w tej operacji.
Red: Zapewne na tym etapie rozmów, trudno jest mówić o konkretnych terminach - przejęcia obiektu czy jego remontu.
J. K.: To nie jest zadanie proste ani szybkie. Marszałek wystąpił z inicjatywą, aby powołać zespół roboczy, który wypracuje koncepcję modelową działania. Będziemy się spotykać i dyskutować, jaka forma będzie najbardziej korzystna. Według mnie powinna powstać spółka celowa, złożona z co najmniej trzech podmiotów: samorządu województwa, miasta Włocławek i Polskich Kolei Państwowych, która przeprowadzi projekt rewitalizacji dworca i terenów wokół tego obiektu. Uczestniczyłem w konferencji na temat stanów dworców w naszym województwie i tam padła bardzo ważna deklaracja marszałka, że chce ten proces przeprowadzić i widzi konieczność zburzenia włocławskiego dworca, z czym się stuprocentowo zgadzamy. To obiekt, który trzeba dostosować do aktualnych potrzeb - tutaj nie spędza się kilku godzin w oczekwaniu na kolejne połączenie. Wysiadamy w punkcie docelowym lub za kilka minut wsiadmy do kolejnego pociągu. I pod tego typu potrzeby należy obiekt dostosować. Jednocześnie rodzi się pytanie, czy nie należy tu wprowadzić innych funkcji przyciągających mieszkańców - to kwestia konsultacji. Ważne, że PKP chce przekazać obiekty dworcowe oraz tereny przyległe.
Red: Szybciej i prościej byłoby, gdyby to miasto przejęło dworzec.
J. K.: Tylko powstaje pytanie: co dalej? My nie mamy środków na remont i utrzymywanie obiektu. Musielibyśmy zabrać pieniądze przeznaczone na przykład na szkoły czy inne instytucje. To nie byłoby racjonalne działanie. A marszałek Piotr Całbecki ma na to zadanie pieniądze.
Red: Kiedy zatem możemy spodziewać się zmian - własnościowych i wizualnych?
J. K.: Myślę, że jest to kwestia lat 2015-2016. Przed nami wybory, podczas których będziemy wybierać samorządy miast i województw. Chciałbym, żeby do połowy przyszłego roku wypracować te spółkę, wspólną koncepcję biznesplanu.
Red: Dziękujemy za rozmowę.