Zdaniem członków stowarzyszenia rady osiedlowe byłyby swego rodzaju łącznikiem pomiędzy mieszkańcami a radnymi. Jak twierdzą, podczas dyżurów rajców miejskich, nie wszyscy obywatele mają możliwość wypowiedzenia się na temat osiedlowych problemów.

Wiele osób upewniło nas w przekonaniu, że rady są potrzebne. Każde osiedle ma swoje problemy. Na przykład w Michelinie jest Aleja Jana Pawła II. Była piękna, dopóki żył papież. Teraz to dziura na dziurze. To nie jest jakiś wytyk w stronę samorządu, ale problem, na który chcemy zwrócić uwagę. Kolejny to brak sali gimnastycznej przy Zespole Szkół nr 10 mówi Piotr Dombrzalski, prezes stowarzyszenia "Włocławek ponad podziałami". 

Rady miałyby przedstawiać problemy z poszczególnych osiedli radnym. Ale nie tylko.


Rady miałyby  kompetencje opiniotwórcze, nie wchodziłyby w kompetencje rady miasta i działały społecznie. Żeby powstały na 11 miejskich osiedlach,  stowarzyszenie pod każdym wnioskiem   musi zebrać 100 podpisów mieszkańców, a tym zajmują się wyznaczeni członkowie   WPP wyposażeni w identyfikatory. Na zbieranie podpisów mają około dwa miesiące.