Źle się dzieje w szpitalu we Włocławku?
Pracownicy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku są mocno zaniepokojeni polityką personalną Marka Bruzdowicza, p.o. dyrektora placówki. W czwartek zwolniono kilkunastu ratowników medycznych, zdziwienie budzi unieważnienie konkursu na świadczenie usług przez ortopedów. A to nie wszystko.
Pracownicy szpitala już od pewnego czasu są zaniepokojeni decyzjami Marka Bruzdowicza i doszukują się w jego wypowiedziach nie do końca prawdziwych wyjaśnień. Chodzi między innymi o oddział neurologiczny, który nie został zlikwidowany, a przeniesiony. Sęk w tymi, że niecały, bo przy okazji przeprowadzki zlikwidowano 10 łóżek.
Zdziwienie budzi kwestia zatrudnienia i zwolnienia ratowników medycznych. Według nieoficjalnych informacji jakiś czas temu Bruzdowicz zatrudnił na trzyletnie kontrakty 21. ratowników medycznych. Są to między innymi osoby z różnych miast, którzy zrezygnowali z dotychczasowego zatrudnienia, założyli we Włocławku działalność i wynajęli mieszkania. 27 sierpnia, po skończonym nocnym dyżurze, dostali wypowiedzenia z pracy. Nie mają się do kogo odwołać, bo byli na kontraktach.
To nie jedyne, budzące wątpliwość wśród personelu medycznego, działania p.o. dyrektora. Niejasna sytuacja jest także w postępowaniu konkursowym na świadczenie usług medycznych przez ortopedów. Z lekarzami, którzy do tej pory mieli podpisane kontrakty (byli podobno zbyt drodzy), rozwiązano umowę i ogłoszono konkurs. Priorytet: najniższa stawka za usługi. A tę podobno zaproponowali zwolnieni lekarze. Postępowanie konkursowe zostało unieważnione, rozpisano kolejny konkurs z nowymi wymaganiami. Wśród składanych dokumentów musi się znaleźć określona opinia. Ale jest kłopot, bo osoba decyzyjna przebywa obecnie na urlopie.
Pracownicy mają jeszcze wiele uwag co do decyzji Marka Bruzdowicza. Mówią, że kieruje się przede wszystkim aspektami ekonomicznymi zapominając o bezpieczeństwie pacjentów i świadczeniu odpowiednich im usług. O zastrzeżeniach co do pewnych poczynań wie Sławomir Kopyść, przewodniczący Rady Społecznej Szpitala.
Takie informacje dotarły do mnie. Jestem w kontakcie z organizacjami związkowymi działającymi w szpitalu. W piątek mamy posiedzenie rady, wysłuchamy pana dyrektora, którego poprosimy o przedstawienie bieżącej sytuacji w szpitalu, jakie były powody tych decyzji, jak plan ma dyrektor w najbliższym czasie. Będziemy bardzo uważnie słuchać tego, co pan dyrektor nam powie i dopiero potem wysnujemy wnioski - powiedział Sławomir Kopyść i jednocześnie przyznaje, że kłopoty są i to podwójne.
Bruzdowicz bowiem musi przygotować szpital do dużych prac remontowych i jednocześnie spowodować wyrównanie dochodów i wydatków placówki. Rodzi sie jednak pytanie, czy droga, którą podjął, jest najlepsza.
Po wysłuchaniu racji dyrektora będziemy mogli podjąć określone działania, ale dzisiaj nie potrafię powiedzieć jakie - mówi Kopyść.
Do sprawy wrócimy, kiedy dowiemy się, jakie decyzje zapadły po piątkowym posiedzeniu rady.