Do pierwszego aktu przemocy wobec Moniki Z. miało dojść we wrześniu 2015 roku. Kobieta zgłosiła się na policję i zeznała, że mąż siłą zabrał jej telefon komórkowy. Potwierdziła to w prokuraturze, ale potem wycofała się ze swoich słów i sprawa została umorzona.
W lipcu 2016 roku żona Zbonikowskiego złożyła prywatny akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Chełmnie i ponownie zarzuciła mężowi naruszenie nietykalności. Posła chronił jednak immunitet, o uchylenie którego wnioskowała Monika Z. Ostatecznie poseł sam z niego zrezygnował i oświadczył przed komisją regulaminową, że wyraża zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej.
Zgodnie z prawem, po wniesieniu aktu oskarżenia, przed rozprawą główną sąd ma obowiązek przeprowadzić posiedzenie pojednawcze. Obyło się ono 21 marca. Strony mogły zawrzeć ugodę, wyrazić zgodę na skierowanie sprawy do mediacji lub zdecydować się, aby rozpatrzył ją sąd. Porozumienia nie było, będzie więc rozprawa, a jej termin najprawdopodobniej zostanie wyznaczony za około dwa miesiące. Jeżeli zarzuty żony Zbonikowskiego potwierdzą się, posłowi może grozić nawet do roku pozbawienia wolności.