W pierwszej piątce Anwilu Włocławek dość niespodziewanie wybiegł Dariusz Parzeński, który początek miał naprawdę obiecujący, wsad i pierwsze punkty. Dalej nie było tak różowo… Torunianie za sprawą Gruszeckiego objęli prowadzenie 8:4. Pierwszą kwartę, koszykarze Anwilu Włocławek wygrali 17:15. W drugiej odsłonie spotkania, przy remisie 17:17 celną trójką z włocławskimi kibicami przywitał się Walerij Lichodiej, który dał początek serii zdobyczy punktowej 14:0 (31:17). Znakomitą passę Anwilu przerwał Karol Gruszecki, który wspólnie z Tomaszem Śniegiem ciągnęli grę torunian i to dzięki ich dobrej dyspozycji pierwsza połowa zakończyła się tylko pięcioma punktami przewagi Anwilu 33:27.
Dobra obrona „Rottweilerów” w trzeciej kwarcie pozwoliła powiększyć przewagę do 12 oczek. We włocławskiej drużynie rozkręcał się Jarosław Zyskowski, który zdobył 7pkt w tej części gry), a kolejne minuty wyglądały tak jak kibice Anwilu mogli sobie wymarzyć. Dobra gra i prowadzenie Anwilu Włocławek przed ostatnią kwartą dawały wiarę, że wszystko się ułoży po naszej myśli, a kolejna podróż i wcześniej rozegrane mecze przyniosą efekt zmęczenia w szeregach Twardych Pierników. Nic z tych rzeczy, torunianie złapali swój rytm z ostatnich rozegranych spotkań i pokazali, że będą w sezonie naprawdę groźni. Czwartą kwartę Superpucharu zdominował Cheikh Mbodj (13 punktów, 2 bloki w tej kwarcie) z dużą pomocą Roba Lowery’ego (10 punktów), który przestał grać bojaźliwie i tracić piłki. W ważnych momentach spotkania dwukrotnie trafił zza linii 6,75cm. Czwartą kwartę włocławianie przegrali 15:31. W ostatniej odsłonie spotkania brakowało spokoju Kamila Łączyńskiego i gracza, który pociągnąłby zespół w trudnym momencie… kogoś takiego jak Ivan Almeida…
Tytuł MVP przyznano Karolowi Gruszeckiemu, puchar im. Adama Wójcika powędrował do Torunia… Naszym koszykarzom pozostaje pogratulować i życzyć powodzenia w walce o Ligę Mistrzów.
Plusy w drużynie Anwilu: Lichodiej – dobra skuteczność rzutowa i wola walki, Zyskowski - pewność i opanowanie, Sobin - walka pod tablicami i oddane serce na parkiecie;
Minusy: Parzeński – gra poza rytmem meczowym, Michalak - słaba skuteczność (0/7 z obwodu)