Pierwsze punkty spotkania zdobył świetnie grający tego wieczoru Legionista Finke. Szybko jednak do pracy zabrał się Anwil i zdominował tę kwartę. Nie do zatrzymania był Raymonds Freimanis, który trafil cztery „trójki” ze stuprocentową skutecznością. Pod tablicami walczył o każdą piłkę Milan Milovanovic. Włocławianie nie dali zbyt wielu możliwości na zdobycze punktowe gospodarzy i pierwsza część spotkania zakończyła się wynikiem 18:26 na ich korzyść. Druga kwarta pokazała jednak, że zespół z Warszawy łatwo nie odda zwycięstwa, mimo że ich trener Tane Spasev tuż przed spotkaniem powiedział bez wahania, że nikt nie jest w stanie pokonać Anwilu w tym roku. Legia zagrała świetnie w obronie i skutecznie w ataku, Belemene, Finke i Kowalczyk punktowali na korzyść swojego zespołu a tuż przed końcem połowy meczu swój celownik nastawił Sosa, który trafił za 3 punkty. Ta kwarta padła łupem Legionistów 28:24 i do przerwy wynik spotkania to 46:50.
Po przerwie Legioniści nie przestali gonić Mistrzów Polski i po trzech minutach gry po kolejnej trójce Sosy wyszli na prowadzenie 56:55. W tym momencie Anwil załączył piąty bieg i za sprawą najlepszego zawodnika meczu Chase Simona oraz Rickiego Ledo i Tonego Wrotena szybko uspokoił sytuację na parkiecie. Mimo świetnie dysponowanych Finke i Sosy gospodarze przegrali kwartę 15:22 a wynik meczu po tej części gry to 72:61. Ostatnia kwarta mimo twardej obrony Legii pokazała, kto kontroluje sytuację na parkiecie. Wiele potknięć, strat, niecelnych rzutów dawały szanse gospodarzom, ale Rotweilery nie pozwoliły wydrzeć sobie kolejnego zwycięstwa w PLK. Świetnie dysponowani Sosa i Finke oraz dobra walka w obronie nie pomogła pokonać naszpikowanego gwiazdami Anwilu. Legia walczyła do końca i wygrała tę część spotkania 26:22. Nie zmieniło to jednak wyniku rywalizacji na korzyść Legionistów. Spotkanie zakończyło się 7 punktowym zwycięstwem Anwilu 87:94.
Nie był to zbyt dobry mecz w wykonaniu Anwilu, co świetnie wykorzystali zawodnicy gospodarzy. Legia pokazała, że drzemie w niej wielki potencjał i że jest w stanie wygrywać trudne mecze. Anwil natomiast udowodnił, że nawet przy nie najlepszej dyspozycji może wygrywać spotkania. To dobry prognostyk na walkę w europie i PLK.
Legia Warszawa - Anwil Włocławek 87:94 (18:26, 28:24, 15:22, 22:26)
Legia: Isaak Sosa 24pkt (6/11 za 3pkt) Finke 23 (12 zb.), Kowalczyk 8, Nowerski 6, Pinder 7, Belemene 8
Anwil: Chase Simon 26pkt (6/11 za 3pkt), Dowe 9, Ledo 19, Wroten 11, Freimanis 16 (4/4 za 3pkt), S 5okołowski 8, Milovanowic 5
Fallini