Początek spotkania zdecydowanie na korzyść gości, praktycznie każda akcja w wykonaniu zawodników z Radomia kończyła się punktami, świetnie spisywali się w tej części gry Artur Mielczarek który trafił dwie „trójki” i Carl Lindbom zdobywca 8 punktów w tym jednej „trójki”. Anwil odpowiedział kilkoma chaotycznymi i nieskutecznymi akcjami, co spowodowało sporą przewagę Hydro Truck (11:2). Po pięciu minutach było 11:6 a na koniec kwarty po małym pościgu gospodarzy i dobrzej grze Showna Jonesa (6pkt) 19:16.
Po przerwie Chase Simon „odpalił” dwa trzypunktowe rzuty i świetnie zaprezentowała się włocławskiej publiczności polska część zespołu na czele z Igorem Wadowskim, który zagrał z sercem i zaangażowaniem, co zaowocowało wyjściem Anwilu na prowadzenie, dla niego samego natomiast siedmiopunktową zdobyczą na bardzo dobrej skuteczności i to w 5 minut gry. Miało się wrażenie, że dzięki tym zmianom trenera gra nabrała tempa i skuteczności. Przede wszystkim widać było nieustępliwość i wolę walki. Nawet fantastycznie dysponowany tego dnia Rod Camphor, który zdobył w tej kwarcie 9 punktów, nie pomógł swojej ekipie. Po połowie czasu gry to Anwil prowadził 6 oczkami 41:35.
Trzecia kwarta spotkania była już bardziej efektywna w wykonaniu zawodników z Włocławka. Mimo wielu błędów, strat i nieskutecznych ataków udawało się utrzymać prowadzenie. Ale zawodnicy z Radomia nie mieli zamiaru oddać meczu bez walki i nadal byli w grze. W połowie trzeciej kwarty tracili tylko 5 punktów a to nie jest w koszykówce strata nie do odrobienia. Dopiero solidnie postawiona obrona Rotweilerów pod koniec tej części gry zaowocowała chwilową niemocą zawodników Hydro Truck i serią 10:0 dla Anwilu. Pięć punktów z tej serii zdobył dobrze dysponowany tego dnia Rolands Freimanis.
Czwarta kwarta to jakaś katastrofa w wykonaniu Rotweilerów. Zespół z Włocławka punkt po punkcie tracił wypracowaną wcześniej przewagę. Goście natomiast im bliżej byli Mistrza Polski tym bardziej „nakręcali” się wzajemnie do dobrej gry. Wszystko zaczynało wyglądać jak powtórka z meczu z Treflem Sopot. W 37 minucie z 15 punktów zostało już tylko 5 (70:65). I tak niestety się zakończyło, pod koniec spotkania a dokładnie na minutę do jego końca świetnie dysponowany tego dnia strzelec gości Rod Camphor trafia za 3 pkt na remis! Chwilę później trafił za dwa z faulem i na 12 sekund do końca to goście obejmują prowadzenie 78:76. Decydująca akcja meczu ustawiona pod Rockiego Ledo niestety nie przyniosła punktów a kolejną stratę. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem zespołu, który nie był faworytem spotkania, ale walczył do końca i pokazał to, czego nie ma na dzień dzisiejszy w Anwilu: serce do gry, zaangażowanie i walkę do samego końca. Mecz zakończył się korzystnym wynikiem 82:78 dla podopiecznych wychowanka Anwilu, obecnie trenera zespołu z Radomia, Roberta Witki.
Anwil: Dowe 16 (2), Freimanis 15 (1), Ledo 12 (2), Simon 9 (3), Jones 8 Wadowski 11 (1), Sulima 3, Karolak 2, Szewczyk 2
HydroTruck: Camphor 26 (5), Lindbom 14 (3), 9 Trotter 14 (2), Mielczarek 13 (3), Bogucki 6 Piechowicz 9 (3)
8. kolejka:
MKS Dąbrowa Górnicza - Stelmet Enea BC Zielona Góra 81:97
King Szczecin - Enea Astoria Bydgoszcz 85:87
Polpharma Starogard Gdański - Polski Cukier Toruń 86:89
Anwil Włocławek - HydroTruck Radom 78:82
Trefl Sopot - Start Lublin 82:95
PGE Spójnia Stargard - BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 80:66
Asseco Arka Gdynia - Legia Warszawa 81:66
WKS Śląsk Wrocław - GTK Gliwice 81:84
1. Polski Cukier Toruń 8 15 7 1 720 604
2. Stelmet Enea BC Zielona Góra 8 14 6 2 756 652
3. Start Lublin 8 14 6 2 678 659
4. Trefl Sopot 8 14 6 2 673 663
5. Anwil Włocławek 8 13 5 3 762 687
6. Asseco Arka Gdynia 8 13 5 3 636 584
7. King Szczecin 8 13 5 3 703 673
8. HydroTruck Radom 8 12 4 4 634 688
9. MKS Dąbrowa Górnicza 8 12 4 4 704 758
10. WKS Śląsk Wrocław 8 11 3 5 694 693
11. PGE Spójnia Stargard 8 11 3 5 620 637
12. GTK Gliwice 8 11 3 5 702 729
13. Enea Astoria Bydgoszcz 8 11 3 5 703 733
14. BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 8 10 2 6 605 657
15. Legia Warszawa 8 10 2 6 630 700
16. Polpharma Starogard Gdański 8 8 0 8 642 745
Fallini