Początek spotkania to szybka i skuteczna akcja gospodarzy wykończona rzutem Taylora spod samej obręczy, w odpowiedzi Anwil zagrał dwie skuteczne akcje trzypunktowe. Obydwie „trójki” trafił Chase Simon i już wydawało się, że przebieg spotkania dość szybko ułożył się po myśli Mistrza Polski. Nic bardziej mylnego. Start powoli i systematycznie odrabiał straty, by za chwilę wyjść na prowadzenie, a zawodnicy Anwilu mimo wielu prób nie byli w stanie zbyt często umieszczać piłki w koszu rywali. Nieskuteczność włocławian bardzo pomagała gospodarzom w zdobyciu sporej przewagi i Start wygrał pierwszą kwartę 24:17
W drugiej części po minucie gry Karolak trafił za 3 i Anwil zmniejszył straty do czterech punktów. Gospodarze świetnie wykorzystywali błędy włocławskiej obrony i znajdowali Dziębę na obwodzie, który niepilnowany genialnie punktował z dystansu. Skuteczność Rottweilerów pozostawiała wiele do życzenia. Walka toczyła się falami raz na korzyść gospodarzy raz gości. Pod koniec tej części spotkania to Anwil wygrywał 41:39, ale po raz kolejny popełnił ten sam błąd w obronie i pozostawił na wolnej pozycji Dziębę, a ten wraz z końcową syreną trafił czwartą „trójkę” w tej kwarcie i wyprowadził swój zespół na prowadzenie 42:41
Początek trzeciej kwarty to zbiórka i dwie piękne podkoszowe akcje Johnsa, indywidualna akcja Dowe’a i w dwie minuty Anwil zdobył 6 punktów oraz wyszedł na prowadzenie. Nie trwało to jednak długo. Rottweilery stanęły w miejscu jeżeli chodzi o punkty, a gospodarze złapali wiatr w żagle i fantastyczny rytm gry. Dosłownie w kilka minut zbudowali dwucyfrową przewagę i bezlitośnie wykorzystywali kolejne błędy obrony gości. Bombardowali kosz rzutami z dystansu i nie pozwalali Anwilowi na skuteczną grę. Graczom Startu zaczęło wpadać do kosza wszystko, co tylko skierowali w jego stronę, a coraz bardziej sfrustrowany Anwil popełniał błąd za błędem. Lublinianie zapisali kwartę na swoją korzyść, z dużą zaliczką przed ostatnią ćwiartką (72:58).
Ostatnia kwarta to przysłowiowe „kopanie leżącego” ze strony fantastycznie dysponowanych zawodników Startu Lublin. Anwil nawet na chwilę nie był w stanie pomyśleć chociażby o podjęciu walki, bo o odrobieniu strat i powalczeniu o końcowy triumf nie było nawet mowy. Rozluźnieni gospodarze zmiażdżyli Mistrza Polski praktycznie w każdym aspekcie gry. Pomijając już rozmiar porażki to styl, w jakim Anwil jej doznał jest po prostu żenujący. Poza brakiem skuteczności, który można jakoś wytłumaczyć poprzednim trudnym spotkaniem w Lidze Mistrzów, były braki w obronie i pozostawianie już w kolejnym meczu samotnego strzelca na obwodzie. Świetnie dysponowani Lemar, Taylor, Dzięba, Jeszke i Carter poprowadzili swój zespół do pewnego zwycięstwa nad Mistrzem Polski i to w wielkim stylu i z ogromną przewagą 96:71.
Anwil Włocławek odnotował chyba najdotkliwszą porażkę tego sezonu, ale przy łącznej skuteczności z gry na poziomie 35% meczu się nie wygra. Najbardziej widoczna przy tylu zawodnikach potrafiących trafić z dystansu jest skuteczność rzutów z dystansu - zalediwe 20% (6/30), niewiele lepiej wyglądają w statystyce rzuty z mniejszej odległości lub spod samej obręczy - 45% (21/46).
Start Lublin - Anwil Włocławek 96:71 (24:17, 18:24, 30:17, 24:13)
Start: Lemar 27, Dzięba 18, Tylor 13, Jeszke 11, Carter 10, Borowski 6, Szymański 5, Laksa 4, Jarecki 2.
Anwil: Johns 18, Simon 13, Karolak 9, Ledo 9, Freimanis 7 , Dowe 6, Wroten 4, Wadowski , Sokołowski 2
11. kolejka:
Polski Cukier Toruń - GTK Gliwice 98:92
Stelmet Enea BC Zielona Góra - Polpharma Starogard Gdański 93:84
Legia Warszawa - Trefl Sopot 71:92
BM Slam Stal Ostrów Wlkp. - WKS Śląsk Wrocław 80:100
Start Lublin - Anwil Włocławek 96:71
Enea Astoria Bydgoszcz - PGE Spójnia Stargard 90:82
HydroTruck Radom - Asseco Arka Gdynia -:-
King Szczecin - MKS Dąbrowa Górnicza -:-
Fallini