Początek spotkania nie zapowiadał tak sromotnej porażki zawodników ze Stargardu, grali bardzo równo i dużo skuteczniej niż gospodarze. Anwil przyzwyczaił w ostatnich meczach, że pierwsze kwarty gra raczej ospale i niezbyt skutecznie, co dawało rywalom szansę na podjęcie walki i wiarę w końcowy sukces. W momencie kiedy Rottweilery złapały swój rytm gry i zaczęły zdobywać punkty z dystansu (Sokołowski i Karolak), do głosu doszedł Cowels III. To jego celne rzuty z dystansu (4/6) pozwoliły Spójni utrzymać się w grze. Pierwsza, najbardziej wyrównana kwarta, zakończyła się czteropunktową przewagą gospodarzy (28:24). Druga nie była już tak dobra w wykonaniu Spójni. O ile jej początek dawał gościom jeszcze nadzieję na równą walkę, tak druga jej część nie pozostawiła już żadnych złudzeń. Kolejną trójkę trafił bohater tego meczu Kuba Karolak, pomagali mu Chris Dowe i niesamowity - zarówno w obronie, jak i ataku - Michał Sokołowski. W tej kwarcie Anwil stracił jedną ze swoich gwiazd Tonego Wrotena, któremu sędziowie odgwizdali faul niesportowy, by za chwilę go usunąć z hali za dyskusję. Nie zmieniło to jednak obrazu gry włocławian, którzy wygrali tę kwartę 26:15, co dało im do przerwy piętnastopunktową przewagę (54:39).
Zaliczka dała Anwilowi duży komfort po przerwie i chyba troszkę uśpiła czujność ekipy trenera Milicicia. Spójnia złapała wiatr w żagle i mimo świetnie postawionej obrony Anwilu systematycznie zmniejszała straty. Goście sprytnie wykorzystywali powtarzający się błąd obrony włocławian i raz za razem trafiali z dystansu. W końcówce trzeciej kwarty trójki Sokołowskiego i rzuty wolne Rottweilerów pozwoliły naszym utrzymać przewagę, jednak goście odrobili dziewięć punktów i przed
ostatnią ćwiartką tracili już tylko 6 punktów (74:68). Mimo bardzo wyrównanego początku ostatniej kwarty, Rottweilery szybko zaczęły odjeżdżać rywalowi. Na początku małymi kroczkami do poziomu 10 oczek, by chwilę później odpalić swoją najmocniejszą broń, czyli rzuty z dystansu. Niesamowicie punktował Karolak (4/4 w tej kwarcie), któremu wtórowali Michał Sokołowski i Krzysztof Sulima. Anwil w końcu złapał swój rytm i do kosza zaczęło wpadać praktycznie wszystko. Krótka ławka Spójni i mała możliwość rotacji dała im się we znaki pod koniec meczu. Nieźle walczącemu zespołowi po prostu zabrakło sił, co skutecznie wykorzystywali gospodarze. Anwil wygrał ostatnią odsłonę 36:16, a całe spotkanie 110:84 dopisując do swojego konta kolejne ligowe zwycięstwo.
Najlepszym strzelcem włocławian był tym razem Jakub Karolak, zdobył 25 punktów, z czego aż osiemnaście z dystansu (6/7). Nie od dziś wiadomo, że ten zawodnik to niesamowity snajper, ale niesamowita skuteczność na poziomie 86 procent pokazuje, jaki potencjał w nim drzemie. Kuba w całym spotkaniu na piętnaście rzutów z gry nie trafił tylko dwa razy.
Anwil Włocławek - Spójnia Stargard 110:84 (28:24, 26:15, 20:29, 36:16)
Anwil: Karolak 25 (6), Dowe 18 (2), Sokołowski 18 (4), Sulima 16 (3), Ledo 10 (1), Jones 10, Wroten 10 (1), Szewczyk 5 (1)
Spójnia: Cowels 19 (5), Olisemeka 12, Kostrzewski 8, Brenk 7 (1), De Leon 4 (1),Gintvainis 16 (3), Młynarski 13 (2), Bochno 5 (1)
Fallini