Poza początkiem pierwszej części meczu, w której włocławianie pokazali charakter i wypracowali siedmiopunktowe prowadzenie, z minuty na minutę robiło się coraz gorzej. Na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty w ataku Anwilu nastąpił przestój, także obrona nie była już taka szczelna jak na początku spotkania. Doprowadziło to do wyrównania stanu meczu, a do przerwy pozwoliło gospodarzom zdobyć o dwa oczka więcej. Druga kwarta to szereg błędów Anwilu w każdym aspekcie gry. Nie było żadnego pomysłu na atak pozycyjny, punkty przynosiły grane na siłę indywidualne akcje, w których brylował Chris Dowe. Wspierali go Tony Wroten i Ricky Ledo. Niestety dla Rottweilerów zawodnicy z Antwerpii spokojnie wykorzystywali dziury w obronie swoich gości i kończyli punktami większość swoich akcji, granych zespołowo z pomysłem i polotem. Szwankowała obrona Mistrzów Polski, a nieporadność w ataku dodawała skrzydeł zawodnikom Giants, którzy do przerwy wypracowali 7 punktową przewagę 50:43.
Po przerwie nie zmieniło się zbyt wiele w grze Anwilu. Indywidualne, mało skuteczne akcje i słaba skuteczność z linii rzutów wolnych spowodowały poważne kłopoty. Giants w ciągu zaledwie chwili wypracowali dwucyfrową przewagę, a szarpane akcje Rottweilerów tylko momentami pozwalały na grę jak równy z równym. Po przerwie pojawił się na parkiecie Shawn Jones, który musiał pauzować po szybkich dwóch faulach w pierwszej części. Poza zdobyczą w postaci fauli nie może on zaliczyć tego meczu do udanych. Zawodnik, który przyzwyczaił włocławską publiczność do swojej dominacji pod koszami, w tym meczu nie istniał i niestety nie wspomógł zespołu swoimi punktami. W czwartej kwarcie pojawił się na parkiecie Jakub Karolak i to jego skuteczne akcje dały sygnał do walki. Po kilku udanych akcjach Anwil zniwelował straty do 4 punktów. Niestety gracze z Antwerpi szybko uporali się ze swoimi błędami i dosłownie po trzech akcjach i celnych wolnych bardzo szybko wrócili do dziesięciopunktowej przewagi. Najrówniej grający Rolands Freimanis zdobył 21 punktów i jego postawę można uznać za najlepszą w zespole. Niestety koledzy nie sprawili mu prezentu urodzinowego w postaci cennego zwycięstwa. Problemy zespołu z Włocławka coraz bardziej uspokajały Giants, którzy spokojnie utrzymywali swoją przewagę i nie dawali żadnej możliwości odrobienia strat. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem zespołu belgijskiego 99:87.
Przyczyny porażki to głownie słaba postawa Jonesa oraz indywidualne - często zupełnie bezsensowne - akcje Ledo i Wrotena. Tak naprawdę poza Freimanisem cały zespół zagrał bardzo słabe spotkanie i prawdopodobnie pogrzebał swoje szanse na awans do dalszej fazy rozgrywek. Po fantastycznej postawie jaką ten zespół pokazał z AEK-iem czy Haopelem, tym razem koszykarze Igora Milicicia całkowicie zawiedli. Po zwycięstwie nad Anwilem Telenet opuścił ostatnie miejsce w tabeli grupy B wyprzedzająć EB Pau-Orthez, z którymi Anwil przegrał na początku stycznia
(czytaj więcej).
Telenet Giants Antwerpia – Anwil Włocławek 99:87 (22:19, 28:24, 27:21, 22:23)
Giants: Fall Faye 24, branch 16, Kesteloot 16, Rupnik 14, Klassen 8, Rogiers 8, Bleijenbergh 7, Donkor 4, De Ridder 2
Anwil: Freimanis 23, Ledo 21, Dowe 18, Wroten 14, Karolak 7, Szewczyk 4, Sokołowski 2
Tabela grupy B:
1. Hapoel Jerozolima 11 19 8 3 972 911
2. Teksut Bandirma 12 18 6 6 979 961
3. Rasta Vechta 12 18 6 6 994 998
4. AEK Ateny 11 18 7 4 853 804
5. San Pablo Burgos 11 17 6 5 932 889
6. Anwil Włocławek 12 17 5 7 1056 1107
7. Telenet Giants Antwerpia 12 16 4 8 896 947
8. EB Pau-Orthez 11 15 4 7 870 935
Fallini