Początek spotkania to celna trójka Ledo i szybka odpowiedź gości, z dystansu trafiali Feldeine i Blatt. Błędy w ataku włocławian ułatwiały rywalom zdobycie małej przewagi, ale niezła obrona pomogła w walce kosz za kosz. Powtarzające się błądy w obronie Mistrza Polski dawały rywalom czyste pozycje z dystansu, które bezlitośnie wykorzystywali. Anwil był zespołem, który starał się odskoczyć a zawodnicy Jerozolimy gonili włocławian i to bardzo skutecznie. W tej części gry trafili siedem "trójek", z czego Holland trzykrotnie z narożnik. Na dwie minuty przed końcem kwarty goście prowadzili 25:23. Celne trójki Sokołowskiego i Ledo wyprowadziły naszych na prowadzenie 30:27 i takim rezultatem zakończyła się pierwsza część meczu, w której świetnie zagrał Rolands Freimanis. Zdobył dziewięć punktów na stuprocentowej skuteczności.
Drugą kwartę pomyślnie dla Anwilu rozpoczął Wroten świetną akcją po penetracji, by chwilę później fantastycznie asystować Sulimie, który punktował z pomalowanego. Goście w ciągu trzech minut odpowiedzieli jedną trójką Feldeine i stanęli w miejscu, podczas gdy Anwil rozpędzał się coraz bardziej i zdobywał kolejne punkty. Po akcji Ledo - Freimanis było już 38:30 dla włocławian. Tony Wroten może zaliczył świetną pierwszą połowę tej kwarty. Świetnie wbijał się pod kosz rywali i zdobywał punkty. Shawn Jones walczył na tablicach i pakował bezlitośnie piłkę do kosza po zbiórkach w ataku. Niestety ucieczka rywalom była niemożliwa, ze względu na powtarzający się błąd w obronie. Anwil nie pilnował narożników boiska, z których rywale skutecznie trafiali za 3 punkty. Mimo wszystko Rottweilery walczyły z sercem o każdą piłkę i każdy punkt, co na 1:35 do przerwy dawało prowadzenie 54:48. Ostatnie akcje z obu stron spowodowały, że na tablicy wyników zagościł wynik 58:54 dla włocławian.
Pierwsze punkty po przerwie zdobył Ricky Ledo trafiając z dystansu, niestety goście po trzech skutecznych akcjach bardzo szybko doprowadzili do remisu, by po kolejnej wyjść na prowadzenie 63:61. Wszystko to zajęło dwie i pół minuty. Kolejne nieskuteczne akcje włocławian i popełniane faule w obronie pozwalały zawodnikom Haopelu punktować i zdobywać przewagę. Po czterech minutach gry goście prowadzili już pięcioma punktami. Ta przewaga przy grze punkt za punkt utrzymywała się przez kolejne 2 minuty. Jednak kilka dobrych akcji ze strony włocławian dało remis. Wtedy goście trafili za z dystansu, a kolejna niecelna akcja indywidualna Tonego Wrotena nie pomagała w utrzymaniu wyniku ani odskoczenie rywalom. Minutę przed przerwą goście minimalnie prowadzi, ale po przechwycie i punktach Wrotena znów mieliśmy remis. Po słabym początku tej ćwiartki Anwil zdołał wyjść na jednopunktowe prowadzenie po celnych rzutach wolnych Chrisa Dowea (76:75).
Ostatnia odsłona meczu rozpoczęła się od błędów z obu stron. Pierwsze punkty zdobyli goście, ale Anwil nie dawał za wygraną. Jedna po drugiej trójki Szewczyka i Wrotena przy jednoczesnej nieskuteczności gości doprowadziły do pięciopunktowej przewagi Mistrzów Polski. Rywale nie zamierzali składać broni. Pokazali, że dwanaście trójek trafionych w pierwszej połowie to nie był przypadek i raz po raz trafiali z dystansu. Minimalne prowadzenie Anwilu pozwalało optymistycznie patrzeć na rozstrzygnięcie spotkania. Niestety rywal to jeden z najmocniejszych zespołów tej grupy i wiadomo było, że łatwo meczu nie odda. Każda dziura w obronie, każdy błąd Anwilu przekuwali na punkty. Na 2:43 do końca tego arcyważnego spotkania Rottweilery nadal nieznacznie prowadziły 94:93 i zapowiadało to emocjonującą i zarazem nerwową końcówkę meczu. Na 1:20 do końca meczu na tablicy wyników znów zagościł remis. Niestety kolejna trójka gości i niecelny rzut Wrotena w końcówce spowodowały, że z prowadzenia Anwil wpadł w tarapaty i na 15 sekund przed końcem przegrywał (100:103). Kolejny faul po niecelnym rzucie Ledo za trzy punkty, który miał doprowadzić do remisu, spowodował sytuacje, w której jeden celny rzut wolny zabierał nadzieje na zwycięstwo. Nasi próbowali jeszcze zyskać na czasie faulując, jednak gracze Hapoelu trafiali wszystkie rzuty.
Po fantastycznym meczu na wysokim poziomie Anwil przegrał z liderem grupy B 102:107. Minimalna porażka z tak mocnym rywalem po zaciętej walce odebrana została przez kibiców pozytywnie. Niestety, przegrana bardzo utrudni Rottweilerom możliwość wyjścia z grupy, bo żeby tego dokonać trzeba wygrać wszystkie pozostałe mecze.
Anwil Włocławek – Hapoel Bank Jahav Jerusalem 102:107 (30:27, 28:27, 18:21, 26:32)
Anwil: Wroten 28 (2), Ledo 20 (4), Jones 18, Freimanis 15 (1), Dowe 10, Szewczyk 5 (1), Sokołowski 3 (1), Sulima 2.
Hapoel: Holland 25 (5), Feldeine 23 (7), Thomas 23, Braimoh 7 (1), Blatt 5 (1), Brown 21 (3), Kupsas 2, Zalmanson 1.
Basketball Champions League, grupa B:
1. Hapoel Jerozolima 11 19 8 3 972:911
2. AEK Ateny 11 18 7 4 853:804
3. San Pablo Burgos 11 17 6 5 932:889
4. Rasta Vechta 11 17 6 5 924:916
5. Anwil Włocławek 11 16 5 6 969:1008
6. Teksut Bandirma 11 16 5 6 897:891
7. EB Pau-Orthez 11 15 4 7 870:935
8. Telenet Giants Antwerpia 11 14 3 8 797:860
Fallini