Wracamy do tematu sprzed dwóch tygodni (
czytaj więcej). Chodzi o drzwi, które Jerzy Łosiewicz, mieszkaniec ulicy Żabiej, zakupił we wrześniu od firmy DOOR-BUD z Gniezna. Mężczyzna po rozmowie z przedstawicielem handlowym przedsiębiorstwa był przekonany, że zapłacił za drzwi antywłamaniowe. Po montażu zaczęły się jego problemy. Okazało się, że futryna drzwi, na dodatek zwykłych, jest porysowana. Jak mówił, „wzięto ją chyba z lamusa”. Poza tym przy montażu uszkodzono jego boazerię. Nie pomagały pisma słane na własną rękę lub za pośrednictwem prawnika. W rozmowach z nami właściciel DOO-BUDu nie widział problemu.
–
Klient widział nasz produkt w katalogu, podpisał umowę i wybrane drzwi zostały zamontowane w jego domu – mówił w grudniu Dariusz Gulczyński, właściciel firmy z Gniezna. Sprawą zainteresowaliśmy miejskiego rzecznika konsumentów, do którego udał się również Jerzy Łosiewicz.– Mieszkaniec był bardzo zdeterminowany, gotowy do wkroczenia na drogę sadową – mówiła dla TV Kujawy Krystyna Watkowska, miejski rzecznik konsumentów. –
W rozmowie telefonicznej uświadomiłam właścicielowi, jakie mogą być konsekwencje wniesienia sprawy do sądu. Namawiałam do polubownego rozwiązania konfliktu.Kilka dni po tej rozmowie do domu pana Jerzego zapukał pracownik gnieźnieńskiej firmy. –
To był ten sam człowiek, co poprzednio – opowiada Jerzy Łosiewicz. –
Tym razem jednak nie zachowywał się arogancko. Pracę wykonał rzetelnie. Drzwi i futrynę wymienił. Nie są to co prawda drzwi antywłamaniowe, ale odpuściłem. Sprawa w sądzie ciągnęłaby się długo, a ja zostałbym z niczym. Te, które mam teraz, są porządne.Być może problemów pan Jerzy mógłby uniknąć, gdyby uważnie przeczytał umowę przed jej podpisaniem. Zawierzył na słowo przedstawicielowi firmy, który dokument sporządził niedbale. –
Nieuważne podpisywanie umów przez konsumentów to plaga – dodaje Krystyna Watkowska. Mądry Polak po szkodzie, głosi staropolskie przysłowie. Lepiej jednak dwa razy przeczytać dokument nim przystąpi się do jego podpisania.
Źródło: Joanna Chrzanowska