Blokady pociągów nie było, problem pozostał
Informacja o akcji blokowania pociągów na przejeździe kolejowym przy ulicy Kaliskiej ukazała się na portalu społecznościowym. Niestety, w poniedziałkowe południe na miejscu eventu pojawiło się tylko kilku radnych, Piotr Dudek – oraz przypadkowi przechodnie. Zabrakło natomiast organizatorów eventu.
Przejazd kolejowy przy ulicy Kaliskiej jest zamknięty dla ruchu kołowego od 1978 roku. Rozmowy władz miasta oraz parlamentarzystów z PKP oraz Ministerstwem Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej nie przyniosły rezultatu – nikt nie chce się zgodzić na to, aby przejazd został otwarty dla ruchu kołowego ze względu na zagrożenie dla uczestników ruchu.
Włocławianie nie od dzisiaj narzekają na brak możliwości przemieszczania się samochodami przez przejazd. To nie jest problem tylko mieszkańców Południa. Każdy kierowca, tutejszy czy zamiejscowy chce poruszać się w miarę szybko, sprawnie i nie nadrabiać drogi poprzez objazdy. Ta sytuacja dano powinna zostać rozwiązana – twierdzi pan Marek, który mieszka przy ulicy Kujawskiej.
Podobną opinię wyrazili na portalu społecznościowym organizatorzy akcji. Nikt z władz miast nie chce dojść do porozumienia w sprawie otwarcia przejazdu kolejowego dla samochodów na ulicy Kaliskiej we Włocławku. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce – można było przeczytać na portalu. Z dalszych wyjaśnień wynikało, że pomysłodawcy mają zamiar zablokować przejazd pociągów. Po przeczytaniu tej informacji na portalu podjęliśmy działania prewencyjne mające na celu ochronę osób przechodzących przez to strzeżone przejście dla pieszych – wyjaśniał komisarz Piotr Janicki z KMP we Włocławku. Widzimy, że nie ma zainteresowania społecznego tą akcją. Gdyby jednak doszło do próby blokowania, czy wejścia na torowisko przy zamkniętych rogatkach, te osoby usunęlibyśmy. Nawet siłą.
Komisarz dodał, że nie byłyby to jedyne konsekwencje przekroczenia rogatek. Zastosowalibyśmy odpowiedni artykuł z kodeksu wykroczeń, a nawet moglibyśmy się pokusić o zastosowanie artykułu KK o sprawieniu zagrożenia w ruchu.
Żadnej interwencji na szczęście nie było, ponieważ na miejscu nie pojawili się organizatorzy akcji. Przybył jedynie Piotr Dudek, który od lat walczy o przejezdność tego newralgicznego miejsca we Włocławku. Ta część od przejazdu do ulicy Planty jakoś zamarła, utraciła swoje życie. Ten problem istnieje od lat, a nasila się, kiedy jest zamknięta ulica Kapitulna i kiedy będzie remontowany wiadukt na ulicy Wroniej. Musi być jakieś wyjście z tej sytuacji. Podobno PKP nie chce się zgodzić na ponowne otwarcie przejazdu kolejowego, bo na odcinku od dworca do przejazdu zwiększyła się prędkość pociągów i w związku z tym odległość jest za mała. Jeśli tak jest rzeczywiście, to niech kolej odsunie ten dworzec. Nie wspomnę nazwiska, kto swego czasu stary dworzec nam wysadził i postawił taką budę dla psa. To zresztą nie jest dworzec, tylko przystanek – mówił Piotr Dudek.
Informacja o planowanej akcji dotarła także do włocławskich radnych. Klub radnych PiS zgłaszał między innymi poprzez interpelacje konieczność otwarcia przejazdu dla ruchu kołowego. Dlatego przyszliśmy, aby przypomnieć, że problem istnieje nie od dzisiaj – powiedział Jarosław Chmielewski, szef klubu. Z kolei Ewa Szczepańska twierdzi, że bez konkretnych działań problem sam się nie rozwiąże. - Należałoby w jakiś sposób ten węzeł gordyjski przeciąć, bo nie wierzę, że nie można podjąć żadnej sensownej decyzji. Ja między innymi zainicjowałam pismo do Sławomira Nowaka, ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej z propozycją poszukania rozwiązania. My proponujemy pobudowanie skrzyżowania dwupoziomowego lub tunelu. Na to jest oczywiście potrzebne wsparcie finansowe, bo na taką inwestycję miasta nie stać – wyjaśnia Ewa Szczepańska, radna klubu PO.
Pismo zostanie podpisane przez parlamentarzystów, a radni mają nadzieję, że znajdą się także pod nim podpisy mieszkańców Włocławka.
Z ostatniej chwili: Po zakończeniu „akcji” redakcja otrzymała maila o następującej treści: „Bylem na blokowaniu, ale akcja nie miała sensu za mało ludzi przyszło, trzeba teraz bardziej nagłośnić sprawę i może za tydzień kiedy pan poseł ma czas? ( W akcji miał wziąć udział poseł Łukasz Zbonikowski, którego zatrzymały jednak ważne sprawy służbowe).