Red: Panie pośle, kilka tygodni temu rozmawialiśmy na temat wykorzystywania przez miasto środków unijnych. Pańska ocena nie była zbyt dobra. Mówił Pan także o tym, że trzeba szukać rozwiązań gospodarczych - takich, które pozwolą na ograniczenie rosnącego bezrobocia i zachęcą włocławian do pozostania w mieście. Ma Pan jakieś konkretne pomysły?
Marek Wojtkowski: Tych pomysłów mam wiele, ale niestety, póki co, mam ograniczoną możliwość działania. Władze miasta niekoniecznie chcą ze mną rozmawiać i korzystać z moich pomysłów. O pobudzeniu gospodarczym miasta mówię od 2008 roku, czyli praktycznie od momentu, kiedy zostałem posłem. Już wówczas namawiałem prezydenta do budowy strefy rozwoju gospodarczego z prawdziwego zdarzenia. Próbowałem zachęcać prezydenta do spotkań i rozmów na ten temat z przedstawicielami strefy łódzkiej, ale, jak państwo pamiętają, nikt z władz miasta nie wydawał się tym zainteresowany. W żadnym z dwóch spotkań przedstawiciele naszego miasta nie wzięli udziału, a był to znakomity moment na takie rozmowy, była dobra koniunktura gospodarcza i klimat inwestycyjny. Dopiero po latach nastąpiło "przyspieszenie" w tej sprawie, może dlatego, że coraz więcej ludzi zaczęło pytać o strefę gospodarczą we Włocławku, dlaczego jeszcze jej nie ma. Choć wiemy, że znacznie mniejsze miasta od Włocławka strefy wybudowały np. Kutno i zaczynają one przynosić im wymierne efekty, chociażby większe wpływy do budżetu miasta, więcej miejsc pracy. Władze miasta po wielu interwencjach wreszcie uznały, że taka strefa jest Włocławkowi potrzebna. Tylko pytanie, dlaczego tak długo na tę decyzję czekaliśmy? Może dlatego, że właśnie ja ten pomysł promowałem. Jeśli tak jest, to uważam, że prezydenta miasta powinien dać sobie spokój z dalszymi aspiracjami politycznymi. Co do stref rozwoju gospodarczego. Mimo że czas jest trudny, to uważam, że trzeba iść w tym właśnie kierunku. Wbrew pozorom mamy wiele niewykorzystanych gruntów wewnątrz miasta, a to jest duży komfort dla gospodarzy Włocławka. Większość miast musi szukać sposobów na poszerzenie swojego obszaru, a my mamy taki potencjał mamy w mieście. Mamy też wiele niezagospodarowanych nieruchomości. Nie trzeba więc wydawać pieniędzy unijnych i miejskich na budowę nowego inkubatora, czy budowę nowej strefy gospodarczej, bo można do tego wykorzystać istniejące niezagospodarowane obszary i nieruchomości w mieście. Ale praktyka pokazuje, że nikt z władz miasta tak nie myśli. Lepiej budować kolejne nowe obiekty, rozpisywać kolejne przetargi, tylko pytanie, po co? Wydać pieniądze jest łatwo, ale co dalej, tym bardziej, że jakość i funkcjonalność i strefy i inkubatora jest fatalna.
Red: Włocławian ubywa - jedyni wyjeżdżają "za pracą", inni, żeby osiedlić się w okolicznych gminach.
M.W.: Nie trzeba być wielkim myślicielem, żeby rozwiązać tę ostatnią kwestię. Problemem włocławian, o którym często mi opowiadają, jest brak działek pod zabudowę jednorodzinną. Nie dziwi mnie zatem, że część osób wyjeżdża z miasta i buduje się na terenach gmin Fabianki, Kowal, Choceń, gminy Włocławek. Tam samorządy myślą o swoich mieszkańcach oraz o tych przyszłych mieszkańcach, co pewien czas uzbrajają nowe grunty, które potem sprzedają. W naszym mieście tego brakuje, a to jest jeden z pomysłów na zatrzymanie exodusu młodych, perspektywicznych ludzi z Włocławka, oczywiście poza odpowiednią liczbą nowych miejsc pracy, których we Włocławku dramatycznie brakuje, mamy przecież jeden z najwyższych współczynników bezrobocia w kraju. To jest największy problem miasta i SLD-owskiej ekipy, prawie 22% osób bezrobotnych, a wśród ludzi do 35 roku życia pewnie ponad 40%. To są najważniejsze pytania do prezydenta miasta.
Wracając do pomysłów na Włocławek. Mam ich wiele, ale myślę, że jeszcze będzie okazja, aby je zaprezentować.
Red: Wnioskuję, że takie stwierdzenie zapowiada pewne zmiany...
M.W.: Ha, nie wiem, o jakich zmianach mówimy. Najbliższy czas będzie obfitował w wiele wydarzeń i zmian politycznych. Najpierw Platformę Obywatelską czekają wewnętrzne wybory, później w czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego, a jesienią - wybory samorządowe.
Red: Interesują mnie te samorządowe.
M.W.: Powiem tak: musimy zrobić wszystko, żeby Włocławkowi dać nowy impuls. Nie ukrywam tego i mówię to z otwartą przyłbicą - obecny prezydent miasta, nic nowego już nie wymyśli. Jest prezydentem od dwóch kadencji i - z całym szacunkiem - ale podczas dwóch kadencji powinien pokazać jakiś pomysł na miasto. A był to czas najlepszy dla Polski, ogromne pieniądze unijne i wiele nowych szans. Budowa i remonty dróg to za mało, to robią wszystkie samorządy, z małymi gminami włącznie. Czas rządów Andrzeja Pałuckiego nie zaowocował jakościową zmianą, mam na myśli nie tylko infrastrukturę miejską, ale przede wszystkim jakość życia mieszkańców miasta. To są niewątpliwe porażki, brak pomysłu, otaczanie się ludźmi bez aspiracji i partyjniactwo. Uważam więc, że miastu jest potrzebne nowe otwarcie i wykorzystanie potencjału położenia oraz potencjału mieszkańców. Mamy przecież znakomitych fachowców, również w instytucjach miejskich, ale pozwólmy im realizować własne pomysły, dajmy im pole do działania. A z tego co wiem, tego właśnie brakuje, prezydent uważa, że posiadł całą mądrość, nie ufa swoim ludziom. Dlatego miastu potrzebne są zmiany, inny sposób zarządzania i inne spojrzenie. To, co było dobre kiedyś, teraz się nie sprawdza, czasy mamy dynamiczne i trzeba być elastycznych w rządzeniu dużym miastem, to jest przecież duża firma.
Red: To zapytam wprost: czy wybory zamierza Pan kandydować na prezydenta Włocławka?
M.W.: Bardzo długo nad tym myślałem i jestem na to zdecydowany i do tego przygotowany. Oczywiście zobaczymy, co do tego czasu pojawi się w polityce lokalnej i krajowej, ale nie ukrywam, że jestem zainteresowany wyborami samorządowymi i zrobię wszystko, żeby w nich uczestniczyć i zaproponować mieszkańcom Włocławka swoje pomysły.
Red: Dziękujemy za rozmowę.