Kazimierczak wyrzucony z zarządu partii
Podczas zebrania członków Platformy Obywatelskiej Andrzej Kazimierczak został wyrzucony z zarządu partii. Powód? Bardzo emocjonalne wystąpienie w lokalnej telewizji na temat tak zwanych "włocławskich taśm prawdy".
Andrzej Kazimierczak był jedną z najważniejszych postaci włocławskiej Platformy Obywatelskiej. Cieszył się tak dużym zaufaniem Domiceli Kopaczewskiej, że ta rekomendowała go na kandydata na prezydenta miasta w wyborach samorządowych w 2010 roku. Ale poparcie posłanki to za mało. Kazimierczak zdobył jedynie niecałe 12% głosów i na pociechę ponownie został radnym. Tylko radnym. Bo szefem klubu został młodszy, tropiący niedociągnięcia ówczesnej władzy miasta, Sławomir Bieńkowski.
Ponownie o mandat radnego ubiegał się w listopadowych wyborach w 2014 roku. Bezskutecznie. Zniknął ze świata lokalnej polityki, ale nie z lokalnych mediów. W jednej z włocławskich telewizji krytycznie odniósł się do nagrań w biurze posłanki Kopaczewskiej, kiedy to członkowie PO oczekiwali na wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Spotkanie obywało się ponoć w dość swobodnej atmosferze, podkręcanej alkoholem i rozmów na temat kandydatów na radnych. "Kazimierczak nie jest wybieralny" miała powiedzieć Kopaczewska. Kandydat na radnego zapowiedział przesłanie dokumentów do sądu koleżeńskiego w celu rozpatrzenia zapisu taśm.
Takim wnioskiem podzielił się w jednej z lokalnych telewizji. Jego zapowiedź, z wiadomych względów, nie mogła się spodobać partyjnym kolegom. W poniedziałek Kazimierczak został skreślony z listy zarządu partii.