W minioną niedzielę w sali widowiskowej słupskiej filharmonii odbywały się 32. Ogólnopolskie Zawody Kulturystyczne organizowane przez Pomorski Związek Kulturystyki i Fitness w Ustce. Na tych silnie obsadzonych zawodach o zwycięstwo walczyli czołowi polscy zawodnicy z uczestnikami Mistrzostw Polski i Europy na czele. Łącznie we wszystkich dziesięciu kategoriach wystartowało 82 zawodników i zawodniczek z całego kraju.

W Słupsku nie mogło zabraknąć Damiana Skoczylasa, który rywalizuje w kulturystyce klasycznej. 29-letni zawodnik świetnie rozpoczął tegoroczny sezon startowy stając na początku marca na najwyższym stopniu podium XIV Pucharu Ziemi Puckiej w Żelistrzewie (czytaj więcej). W ostatnich tygodniach nawiązał współpracę z trenerem Hubertem Kulczyńskim, najbardziej utytułowanym kulturystą klasycznym w historii Polski. Wcześniej robił wszystko praktycznie sam, korzystając z rad przyjaciół Mateusza Koralewskiego i Marcina Zielińskiego.

Przygotowania do startu zostały zmienione o sto osiemdziesiąt stopni. Przede wszystkim jest inne bezpośrednie przygotowanie w ostatnim tygodniu przed zawodami. Byłem w szoku, że muszę aż tyle zjeść – mówi Damian - Po raz pierwszy nie doskwierał mi głód i nie męczył mnie brak wody. Postawiliśmy na wypełnienie mięśni. Zawsze mi tego brakowało, wydawałem się troszkę płaski.

W kulturystyce klasycznej o zwycięstwo w kategorii open rywalizowało dziewięciu zawodników. Po bardzo dobrej prezentacji Damian bez problemów awansował do finału. Tam już nie pozostawił rywalom żadnych złudzeń. Wygrał z dziesięciopunktową przewagą zgarniając drugie trofeum w swoim drugim tegorocznym starcie. Pozostałe miejsca na pudle zajęli reprezentanci Łodzi - drugi był Paweł Staniecki, a trzeci Wojciech Kobza.

Wiedziałem ze będzie to udany występ. Nie mogłem się doczekać zawodów, czułem się jakbym pierwszy raz startował. Życiowa forma i świetne samopoczucie w trakcie występu - opowiada - Wszytko wyszło idealnie i zakończyło się drugim z rzędu wygraniem kategorii Open w kulturystyce klasycznej. Tak jak w Żelistrzewie byłem najniższy i najlżejszy na scenie. Ale to proporcje, odpowiednia prezentacja i docięcie dały mi zwycięstwo.

W kategorii do 90 kilogramów wystartował kolejny rodowity włocławianin Marcin Zieliński, dla którego to były pierwsze zawody w życiu. Po dziesięciu latach trenowania innych postanowił w końcu spróbować własnych sił na scenie, do czego gorąco namawiali go przyjaciele. Rozpoczął współpracę z czołowym zawodnikiem Radosławem Słodkiewiczem i to był strzał w dziesiątkę. Dlaczego znany i szanowany trener postanowił skorzystać z rad i doświadczenia innego trenera?

Każdy, nawet najbardziej doświadczony zawodnik, potrzebuje mentora aby dobrze się przygotować, mieć czystą głowę i realizować założony plan bez zbędnych kombinacji. Radek tak mnie nakręcił do działania, że wszystkie moje wcześniejsze obawy zniknęły - opowiada Marcin - Niestety na scenie zjadł mnie przeogromny stres, a nerwy sprawiły, że nie dałem z siebie wszystkiego. Ale właśnie po to nabieramy doświadczenia z każdymi kolejnymi zawodami, żeby stawać się bardziej pewnymi siebie. Kolejny cel to mistrzostwa Polski, więc podkręcamy śrubkę i wchodzimy w najcięższe przygotowania, który przy w współpracy z najlepszymi nie są takie straszne.

Marcin Zieliński zapowiada, że jeszcze nie raz o nim usłyszymy, gdyż na poważnie złapał bakcyla rywalizacji i ani myśli teraz rezygnować ze startów. Na razie myśli tylko o mistrzostwach kraju i dopiero po tych zawodach podejmie decyzję o ewentualnych kolejnych imprezach.

[email protected]